Dlaczego dzisiaj trudniej jest być ojcem niż kiedyś? Czy mamy do czynienia z kryzysem ojcostwa, a jeśli tak, to jakie są jego przyczyny? Choć zawsze wolę mówić o rzeczach pozytywnych, nie da się pominąć oczywistych trudności w funkcjonowaniu ojców – bez ich zrozumienia trudno jest znaleźć receptę na to, by być dobrym ojcem dzisiaj.
Można powiedzieć, że bycie ojcem jest ze swej natury sporym wyzwaniem. O ile kobietom w przeżywaniu macierzyństwa bardzo pomaga sama natura, o tyle mężczyźni muszą się swojego ojcostwa uczyć i ciągle dostosowywać się do zmieniającej się wokół nich rzeczywistości rodzinnej. Nie oznacza to w żadnym razie, że bycie matką jest łatwe, chodzi raczej o to, że ojcostwo wymaga od mężczyzn bardziej świadomego rozwoju i pracy nad sobą.
Poza tym na ojców czyha wiele pułapek, w które szczególnie dzisiaj bardzo łatwo wpaść. Pierwsza z nich to całkowite skupienie się na pracy, często pod pretekstem dbałości o byt materialny rodziny. Oczywiście poczucie odpowiedzialności za finanse rodziny jest zasadniczo czymś bardzo pozytywnym, ale nierzadko ukrywa się pod nim chęć ucieczki przed obowiązkami domowymi, przed sytuacjami, które są dla mężczyzny trudne. Praca w przeciwieństwie do domu stanowi miejsce, w którym najczęściej dzieją się rzeczy znacznie bardziej przewidywalne, nad którymi łatwiej zapanować.
Inną pułapką jest rola ojca kumpla, którego głównym zadaniem jest zabawianie dzieci, zapewnianie im rozrywek, szczególnie w czasie wolnym. Inne, mniej przyjemne zajęcia organizuje mama. Czasami ojcowie popadają też w drugą skrajność – zajmują się tylko dyscyplinowaniem dzieci, wyznaczaniem im kar i konsekwencji bez poświęcenia czasu na osobisty kontakt i osobistą rozmowę.
Wszystkie wyzwania ojcostwa komplikują się dodatkowo w okresie dorastania dzieci, kiedy zaczynają one mieć własne zdanie, podważają autorytet rodziców, chcą robić wszystko po swojemu. Wtedy nawet ojcowie mający wcześniej świetny kontakt z dziećmi są bezradni wobec tego, że bardzo trudno wymyślić jest jakąś formę spędzania czasu, która byłaby do przyjęcia dla nastoletnich dzieci. Do tego dochodzą często większe problemy w szkole, niechęć do rozmowy i przekraczająca granice szacunku relacja dzieci. W tej sytuacji pokusa ucieczka w pracę, gdzie najczęściej jednak rzeczy idą zgodnie z planem, jest wyjątkowo silna.
Niewątpliwie trudności z ojcostwem mają bardzo bliski związek z tym, że niełatwo jest dzisiaj zbudować prawdziwie męską tożsamość. Bo przecież nie da się być dobrym ojcem nie będąc najpierw prawdziwym mężczyzną. Na pytanie, co to znaczy być mężczyzną dzisiaj, jakie są cechy unikalnie męskie, nie jest łatwo odpowiedzieć. I nie mam tutaj na myśli wypaczeń typu ideologia gender, które powodują, że każde mówienie o płci staje się relatywne, tylko cechy poza sferą biologiczną, jakie w powszechnym odbiorze odróżniają mężczyzn od kobiet.
Kiedyś różnice między mężczyznami a kobietami były bardzo wyraźne niemal we wszystkich obszarach życia. Na przykład w sferze zawodowej istniał dość jasny podział dotyczący tego, jakie prace mogą wykonywać mężczyźni, a jakie kobiety. To mężczyźni podejmowali najcięższe prac fizyczne, ale często najczęściej także oni zajmowali stanowiska kierownicze, prowadzili pracę naukową, służyli w wojsku i tak dalej. Istniał jasny podział między zarabianiem pieniędzy i pracą zawodową poza domem, a zajmowaniem się rodziną i dziećmi. W ogromnej większości przypadków to mężczyźni brali główną odpowiedzialność za to, by w domu było co jeść i by ten dom był bezpieczny, a kobiety za wychowanie dzieci i za organizację domu.
Dziś jesteśmy niemal w 100 procentach wymienni we wszystkich tych obszarach, coraz mniej jest zawodów, które wykonują wyłącznie mężczyźni. Zdecydowana większość mężczyzn pracuje na stanowiskach, na których równie dobrze mogłyby pracować kobiety. Praca w domu jest także coraz równiej podzielona między mężczyzn i kobiety. Dbanie o bezpieczeństwo domu coraz rzadziej (na szczęście) jest sprawą, której mężczyźni muszą poświęcać znaczącą część swojego życia. Mimo iż sytuacja w ostatnim czasie jest zmienna i nie ma pewności, jaka będzie najbliższa przyszłość, niewiele wskazuje na to, by w tych dziedzinach nastąpiły jakieś fundamentalne zmiany. Warto zresztą zauważyć, że wiele z tych ma charakter pozytywny i nie byłoby wcale lepiej, gdybyśmy wrócili do dawnych czasów.
To wszystko oznacza, że współczesny mężczyzna nie ma wokół siebie jasnego przekazu, co to znaczy być mężczyzną. Przykład jego ojca i dziadków wydaje się zbyt odległy w czasie, by mógł w jakikolwiek sposób przełożyć się na aktualną rzeczywistość. W dodatku bardzo wiele słyszy wokół siebie negatywnych przekazów na temat męskości, która jest jakoby ze swojej natury przemocowa, agresywna i egoistyczna, a w związku z tym właściwie należałoby się jej wstydzić, a przynajmniej nie za bardzo się z nią afiszować.
Skąd więc mężczyzna ma czerpać wzorce dotyczące męskości i ojcostwa? Przecież niemało współczesnych ojców ma za sobą dzieciństwo, jakiego nie życzyliby swoim dzieciom. Nierzadko pochodzą z rodzin, w których ojcowie byli zapracowani, nieobecni lub mało zaangażowani. Nawet ci mężczyźni, którzy bardzo dobrze wspominają swoich ojców, dostrzegają bez trudu, że proste przeniesienie wzorców męskości i ojcostwa z poprzednich pokoleń jest zwyczajnie niemożliwe. Ogromne różnice w kulturze, technologii i stylu życia powodują, że tylko niewielką część wzorców z dawnych lat da się w prosty sposób przenieść do dzisiejszych realiów.
Co więc mogą robić współcześni ojcowie? Czy są skazani na sentymentalne wspominanie starych dobrych czasów, czy też muszą całkowicie poddać się obowiązującym współcześnie trendom, choćby były one najbardziej absurdalne i szkodliwe? Na szczęście nie. Mimo że nie jest to łatwe, także dzisiaj mężczyźni mają wiele sposobów na to, by znajdować dobre wzorce dla swojego ojcostwa. Po pierwsze istnieje wiele dobrej literatury na temat ojcostwa. Są to książki, które nie mówią o pełnej wymienności ojców i matek, która podkreśla wyjątkową i niezastąpioną rolę ojca w wychowywaniu dzieci. Można tutaj wymienić choćby książki Szymona Grzelaka, Jamesa Stensona czy Kena Canfilda.
Po drugie istnieje dzisiaj wiele społeczności dla mężczyzn i ojców, w których mężczyźni w różnym wieku i z różnym doświadczeniem mogą się spotykać, wymieniać doświadczeniami i wzajemnie wspierać. Wiele z nich ma charakter religijny, jak Rycerze Kolumba, Mężczyźni św. Józefa, Ruch Wojowników Maryi, Rycerze Jana Pawła II czy Żołnierze Chrystusa. Są też takie, które skupiają się wyłącznie na wspieraniu ojców, jak Tato.net, w którym mogą odnaleźć się ojcowie zupełnie niezależnie od wyznawanego światopoglądu – wystarczy, że chcą pracować nad swoim ojcostwem. Tak naprawdę nawet takie społeczności jak Ochotnicze Straże Pożarne czy Wojska Obrony Terytorialnej mogą być dobrymi miejscami na wzmacnianie męskości współczesnych, często zagubionych mężczyzn. Wszystko zależy od tego, jaki charakter nadadzą im tworzący je ludzie.
Mężczyźni z pewnością bardzo potrzebują męskich społeczności i wydaje się, że tak było zawsze. Dawniej takimi społecznościami były w naturalny sposób wszelkie formacji wojskowe, społeczność myśliwych i inne grup, w których tradycyjnie dominowali mężczyźni. Zapewniały one naturalne środowisko do przekazywania męskich wzorców, które wbrew temu, co dzisiaj próbuje się przekazać, nie były związane głównie ze sprawowaniem władzy i przemocą, ale z potrzebą służby i odpowiedzialnością za innych. James Stenson w swojej książce „Ojciec – strażnik rodziny” pisze, że właśnie ten naturalny dla mężczyzn instynkt chronienia innych jest fundamentalnym składnikiem ojcowskiej tożsamości.
Przed czym zatem powinni ojcowie chronić swoje rodziny? Dawniej wróg był jawny i łatwy do odkrycia – głównym wyzwaniem było skuteczne pokonanie go. Byli to nie tylko wrogowie, którzy napadali ojczysty kraj, ale także różne klęski żywiołowe często nawiedzające rodzinne domy, czy widmo nędzy, które trzeba było odpędzać ciężką pracą. Czy dzisiejsi ojcowie mają świadomość tego, że nadal muszą bronić swoich rodzin?
Jest to o tyle trudniejsze, że to, przed czym dzisiaj trzeba bronić rodzin, a szczególnie dzieci jest często ukryte albo bardzo trudne do rozpoznania. Są to w pierwszej kolejności różne zagrożenia płynące ze świata cyfrowego, od którego przecież nie możemy się zupełnie odgrodzić. Chodzi raczej o to, by te narzędzia okiełznać, by korzyści płynące z ich wykorzystania w wyraźny sposób przewyższały potencjalne niebezpieczeństwa. Wymaga to od rodziców, a przede wszystkim ojców, czujności, czasu i wysiłku. Wymaga odważnego wchodzenia w świat cyfrowy, aby być tam, gdzie są nasze dzieci i pomóc im odróżniać to, co w tym świecie jest wartościowe i pożyteczne od tego, co szkodliwe. Próby odcinania siebie i rodziny od tego są zazwyczaj nieskuteczne, bo nic nie wskazuje na to, by nasza cywilizacja potrafiła obyć się bez narzędzi cyfrowych, tym bardziej, że wiele z nich przynosi ludzkości bardzo realne korzyści.
Poza tym jest to kultura masowa, w której jest tak wiele negatywnych wzorców dotyczących męskości, ojcostwa i rodziny. Często siła tych autorytetów jest większa niż autorytety rodzinne czy inne tradycyjne autorytety. Mimo olbrzymich środków, jakimi dysponuje ta kultura, rodzice i szczególnie ojcowie, nie są wobec niej bezradni. Jednym z istotnych wyzwań jest wybieranie i wskazywanie tych elementów, które są w tej kulturze pozytywne – a przecież takich nie brakuje. Jednocześnie trzeba szczególnie walczyć o tworzenie silnej kultury rodzinnej, która będzie na tyle atrakcyjna, że negatywne wzorce nie będą w stanie nad nią przeważyć. Warto tutaj wspomnieć, że podobnie jak społeczności ojców, warto także tworzyć i wzmacniać społeczności rodzin, związane ze szkołami, ruchami religijnymi i parafiami, które będą w stanie przeciwstawiać się negatywnym wpływom znacznie skuteczniej niż pojedyncze rodziny.
Czy jesteśmy w stanie wygrać walkę o ojcostwo, czy też w ogóle zniknie ono jako osobne pojęcie i będziemy – jak chcą niektórzy współcześni specjaliści od wychowania – mówili już wyłącznie o „rodzicielstwie”. W tej sprawie nie tylko jestem optymistą, ale też wierzę w siłę natury człowieka. Zarówno rodzina, jak i macierzyństwo i ojcostwo są bardzo silnie zakorzenione w naturze człowieka i jako takie bardzo trudno będzie je wykorzenić. Z pewnością obserwujemy dziś duże zamieszanie wokół tych pojęć, a nawet pewien ich kryzys, ale jestem przekonany, że w końcu natura przywróci wszystko do porządku. Wierzę w odradzanie się męskości i ojcostwa i myślę, że już można zaobserwować wiele jego objawów. Choć jednocześnie z pewnością można stwierdzić, że będzie to inne ojcostwo niż to, które przeżywali nasi ojcowie i dziadkowie. Nie uważam, że będzie gorsze lub mniej znaczące, będzie po prostu bardziej dostosowane do naszych czasów.
Janusz Wardak